wtorek, 24 sierpnia 2010

Czy szkoły steinerowskie są obojętne religijnie?

Pierwszą swoją szkołę Rudolf Steiner założył w 1919 przy zakładach tytoniowych Waldorf-Astoria w Stuttgarcie. Od tego momentu datuje się rozwój szkolnictwa waldorfskiego.

Już same tytuły książek wskazują na specyficzny typ umysłowości i magiczne zainteresowania Steinera: Teozofia, Jak osiągnąć poznanie wyższych światów, Wiedza tajemna w zarysie czy Kronika Akashy. W 1902 wstąpił do Towarzystwa Teozoficznego. Organizacji, która przy pomocy nauk tajemnych miała przyczynić się do “zjednoczenia ludzkości”. W 1913 roku porzucił teozofów i założył własne Towarzystwo Antropozoficzne.

Antropozofię charakteryzuje mieszanie nauk magicznych z pseudonaukowością. Przy tym doskonalenie człowieka znajduje wyraz nie tylko w świecie ducha, ale także w różnych dziedzinach ludzkiej działalności praktycznej


Dziwactwa antropozofii

Język antropozofii jest specyficzny i niełatwy do zrozumienia. Na przykład – wyobraźnia, jak twierdzi Steiner, jest “obrazem życia przedurodzeniowego” (“Ogólna wiedza o człowieku jako podstawa pedagogiki”, Gdynia 1998, tłum. Adam Winiarczyk, s.36), wola zaś to “zarodek tego, co nastąpi później, po drugiej stronie” (tamże). Przemieszczając się przez świat fizyczny rozwijamy to, “co jest duchowe, antypatię”, tak, iż “odpromieniowujemy w nieświadomej nam antypatii duchową przedurodzeniową rzeczywistość.” (tamże, s. 37). Ten hermetyczny język zmierza do wykazania, że życie duszne jest “rytmem sympatii i antypatii” (tamże) - cokolwiek by to miało oznaczać.

Antropozof twierdzi również, że człowiek posiada ciało astralne i eteryczne. Między tymi dwoma ciałami istnieje ciągła łączność (tamże, s.118). Można by więcej cytować tego typu rewelacyjnych koncepcji. Najciekawsze, że to wszystko uchodzi za przejaw myślenia naukowego. Przynajmniej w mniemaniu samych antropozofów.

Metoda a światopogląd dziecka

W upowszechnianym systemie pedagogicznym nie można abstrahować od koncepcji człowieka, z której się wychodzi. Innymi słowy - “naukowe” wywody antropozofów muszą znajdować przełożenie w pedagogice. Jednak wyznawcy steineryzmu stoją na stanowisku, iż z uwagi na naukowy charakter antropozofii pozostaje ona “poza obszarem prawd wiary" (tamże, s. 13). Dzięki czemu rzekomo nie przeszkadza np. w formacji katolickiej.

Przykładem połączenia antropozofii z edukacją jest, chociażby taka kwestia. Według Steinera człowiek ma aż 12 zmysłów. Wśród nich tak oryginalny, jak “zmysł myśli”, który polega na postrzeganiu myśli innych ludzi ukrytych w “gestach przestrzennych” (tamże, s. 115). Dzięki eurytmii można odszyfrowywać myśli, gdyż zawiera ona znaki dla wszystkich dźwięków. Dlatego eurytmia różni się np. od zajęć gimnastycznych. Widać w niej silne nawiązania do tańców magicznych i w konsekwencji mediumicznego otwarcia (na co zwraca uwagę ks. dr A. Posacki.)

Skoro trzeba pracować nad “zmysłem myśli”, to tym bardziej trzeba rozwijać i dbać np. o ciało “eteryczne i astralne”. Antropozofia zakłada istnienie reinkarnacji (por. choćby Rudolf Steiner, “Wiedza tajemna, czyli poznanie wyższych światów”, Gdynia 1992 , s. 35). Stąd “znaczenie wychowawcze” życia między “śmiercią a urodzeniem”. Z edukacyjnego punktu widzenia istotne jest z jaką karmą człowiek przychodzi na świat, a nauczyciel powinien być świadomy tych spraw.

Na koniec jeszcze jeden, dający do myślenia fakt. Steiner modlił się do Mocy Duchowych „na polecenie których i z mandatu których każdy z nas, z osobna, w pewnej mierze będzie musiał pracować.” Co więcej uważał, że każdy powinien się do nich modlić. (por. “Ogólna wiedza o człowieku...”. dz. cyt. s. 22) Jeśli przyjmiemy, że jego system jest szczególną mieszaniną religii wschodnich, starożytnej magii i chrześcijaństwa, wówczas trudno przypuszczać, aby modlił się do Boga, w którego wierzą katolicy.

Biorąc to wszystko pod uwagę, argumenty o rzekomej neutralności metody waldorfskiej można włożyć między bajki. Należy przypuszczać, iż są sprytnym zabiegiem marketingowym, aby zwabić do szkoły dzieci wychowywane przez wyznawców innych religii.