Wybór Bronisława Komorowskiego na Prezydenta RP i tym samym umocnienie władzy Platformy Obywatelskiej w Polsce nie wróży dobrze rozwojowi edukacji klasycznej. Trzy lata rządów PO zaowocowały fundamentalnymi zmianami prawnymi, które były milowymi krokami w pełzającej, szkolnej rewolucji.
Pierwszym krokiem jest obniżenie wieku rozpoczynania obowiązku szkolnego i wysłanie sześciolatków do szkoły, co wiąże się z marginalizowaniem wpływu rodziców na wychowanie dzieci.
Drugim - wprowadzona nie tak dawno, podpisana w trakcie kampanii wyborczej przez p.o prezydenta, ustawa zakazująca fizycznego karania łobuzów. Mamy tu kolejny przykład ograniczania wpływu rodziców na wychowanie oraz nieżyciowego i nierealistycznego gniota prawnego.
Platforma wprowadziła też inne reformy w szkolnictwie, np. marginalizując nauczanie polskiej historii czy ograniczając listę lektur. O ile te zmiany są mimo wszystko odwracalne, to wymienione wyżej nowelizacje prawne w kwestii “sześciolatków” oraz wprowadzenie “zakazu klapsów” są w praktyce nieodwracalne.
Na koniec jeszcze jedna refleksja. W wyborach odbija się, jak w lustrze, degradacja oświatowa polskiego społeczeństwa. Poziom argumentacji kandydatów skierowany był do wyborcy o niskim poziomie intelektualnym (obietnice bez pokrycia, prymitywne chwyty propagandowe), a to świadczy, że tzw. boom edukacyjny przełomu stuleci jest w dużej mierze iluzoryczny, “papierkowy”, nierealny. Jeśli zaś już kogoś kształtuje to ludzi o poglądach liberalnych, o umyśle mało pogłębionym, bez świadomości patriotycznej, nastawionego na użycie i praktycyzm.
Trudno spodziewać się, aby wybór nowego prezydenta powstrzymał postępującą degradację kulturową Polski i choć w najmniejszym stopniu przyczynił się do odrodzenia edukacji klasycznej.