Zabawa odgrywa ważną rolę w życiu ludzkim. Jej znaczenie dostrzegła już starożytna paideia. Greccy filozofowie wskazując podstawy wychowania człowieka, wśród wielu różnych cnót wymieniali również dźwięcznie brzmiącą eutrapelię. Co prawda, przy takich sprawnościach moralnych jak męstwo, roztropność czy sprawiedliwość pozostawała ona na drugim planie – niemniej jej istnienie zauważono. Dostrzegli ją nie tylko starożytni mędrcy, ale również średniowieczni teologowie, jak np. św. Tomasz z Akwinu. Eutrapelia dosłownie oznacza żartobliwość, wesołość.
Św. Tomasz określa ją łacińską nazwą iucunditas (dowcipność), ewentualnie bona conversatio (dobra rozmowa towarzyska). Najbliżej jej do kardynalnej cnoty umiarkowania, usprawniającej popęd do przyjemności; jest zatem umiejętnością dobrej zabawy. Arystoteles definiuje omawianą cnotę właśnie jako umiejętność bawienia znajomych, ale i „doznawania radości z dowcipu”. Warto zwrócić uwagę, iż w iucunditas występują niejako dwa momenty: czynny i bierny. Z jednej strony mamy wyuczone działanie, polegające na umiejętności rozweselania towarzystwa, a z drugiej – umiejętne reagowanie na dowcip.
Eutrapelia ma zatem za zadanie uformować człowieka w obszarze zabawy tak, by unikał on wszelkiej przesady, zarówno w aspekcie jej nadmiaru, jak i niedomiaru. Pisząc o jej przeciwieństwach Mędrzec ze Stagiry na jednym krańcu stawia dowcipnisiów i żartownisiów, czyli tych, ktorzy nie mają umiaru w błaznowaniu, a na drugim „ponuraków”, nieumiejących się bawić z uwagi na swe nieokrzesanie lub zbytnie wywyższanie się i gardzenie „niską” rozrywką.
Intelektualna rozrywka
Filozofowie myśli klasycznej postrzegają eutrapelię przede wszystkim jako sztukę żartobliwej towarzyskiej konwersacji. Charakterystyczne jest to, iż rozważają ją głównie w wymiarze duchowym, intelektualnym. W sensie ścisłym chodzi o umiejętność prowadzenia rozmów o charakterze towarzyskim: spotkań ze znajomymi, wymiany żartów. Niekiedy dopuszczają inne formy rozrywki, jak choćby kontakt ze sztuką o charakterze teatralnym. W tym drugim przypadku musi to być jednak spektakl reprezentujący określone walory intelektualne i moralne.
Św. Tomasz podejmuje temat moralnej strony sztuki aktorskiej (w tamtych czasach komedianckiej). Przy okazji odpowiedzi na pytanie o zachowanie umiaru w ramach iucunditas uważa zawód komedianta za godziwy (pomimo pewnej przesady w koncentracji na rozrywce), bo służący rozweselaniu ludzi. Akwinata stawia jednak kilka niezbędnych warunków. Oto one: „1) byle dla zabawienia nie używali niedozwolonych słów lub czynności, 2) nie bawili sprawami, które nie powinny być przedmiotem wesołości, oraz 3) nie urządzali przedstawień w nieodpowiednim czasie” . Przy zachowaniu tych warunków pracę aktorską należy uznać za pożyteczną.
Pytanie: „Czy w dzisiejszych czasach te warunki są spełnione?” – pozostaje pytaniem retorycznym. Współczesna „rozrywka komediancka”, jak wiadomo, jest bardzo rozbudowana. Telewizja, internet, film dają tu o wiele większe możliwości rozrywki, niż w starożytności czy średniowieczu. Niestety, większość produkcji serwowana ludziom poprzez media nie spełnia warunków postawionych przez Doktora Anielskiego. Są to zazwyczaj wulgarne, brutalne i prymitywne intelektualnie produkcje, które nie tyle wzbudzają wesołość, co manipulują emocjami, męcząc psychicznie widzów i rozsiewając szkodliwe treści.
Dlaczego zabawa jest dopuszczalna?
Akwinata zauważa, iż tak jak ciało wymaga odpoczynku, tak również dusza musi uwalniać się od zmęczenia po wykonaniu określonej pracy duchowej. Skupienie duszy na działaniu rozumu spekulatywnego czy praktycznego jest męczące i wymaga odreagowania . Tak, jak ciało odpoczywa nie wykonując forsownych czynności, tak intelekt koncentruje się na rzeczach mniej poważnych, nie wymagających skupienia i natężenia myśli.
Rozrywka i wypoczynek pełnią zatem rolę swoistego regeneratora sił przed czekającą pracą. Są obszarem działalności człowieka, który nie jest grzeszny sam w sobie. Jednakże trzeba też podkreślić, że nie jest on celem życia ludzkiego. Celem jest konkretna działalność, prowadząca do wytwarzania przede wszystkim określonych dzieł natury duchowej, a także związanych z kulturą materialną. Dlatego Cyceron powie: „Natura nas nie zrodziła do zabawy i żartów, ale raczej do czegoś twardego i do zajęć poważniejszych i większych”.
Niemniej w powyższym kontekście warto zwrócić uwagę na może marginalny, ale ciekawy aspekt tej sprawy. Otóż, jak wspomniano, odpoczynek pełni służebną rolę wobec pracy. Celem życia jest działanie, a nie odpoczywanie. Dlatego w opinii zarówno Arystotelesa jak i Tomasza z Akwinu, nieumiejętność zabawy nie jest takim samym rodzajem występku, jak przesada w zabawie .
Doktor Anielski stawia trzy zastrzeżenia, dzięki którym możemy stwierdzić czy dana forma „żartobliwości” jest już grzeszna czy jeszcze nie? (w części korespondentują one z przywołanymi już powyżej, a dotyczącymi moralnego aspektu sztuki aktorskiej). Po pierwsze, żarty nie mogą być wulgarne i szkodliwe. Słowem, nie godzi się ludzi obrażać i gorszyć. Po drugie, należy unikać zbytniego rozluźnienia duchowego, bo wtedy łatwo o przekroczenie granicy między tym, co grzeszne, a tym, co jeszcze dopuszczalne.
Cyceron wypowiada się w powyższej kwestii następująco: „jak dzieciom nie dajemy pełnej swobody w zabawach, lecz tylko w ramach dobrego sprawowania się, tak i w naszych żartach i rozrywkach niech przebija się dojrzałość umysłu” . Po trzecie, trzeba żartując brać pod uwagę miejsce, czas, osoby i inne okoliczności. Warto w tym miejscu podkreślić, że pisarze katoliccy, tacy jak św. Ambroży, wykluczali możliwość żartowania z nauki świętej, czyli ze spraw o charakterze religijnym .
Powyższe warunki wskazują, iż do osiągnięcia właściwej „wesołości” niezbędny jest rozum miarkujący działanie, a to potwierdza przekonanie filozofów, iż eutrapelia jest cnotą moralną. Cnota bowiem usprawnia, dając możliwości efektywnego działania w określonym wymiarze życia człowieka. Jednocześnie nie przekształca się w bezmyślny i machinalnie wykonywany nawyk, pozostawiając do końca wolność wyboru.
Przeciw rygorystom
Fakt odpowiedniego wyakcentowania przez św. Tomasza z Akwinu cnoty „obsługującej” obszar zabawy i rozrywki musi być zaskakujący zarówno dla krytyków kultury katolickiej, zarzucających jej zbytnią „sztywność”, jak i dla religijnych rygorystów o zacięciu manichejskim, którzy w ziemskich rozrywkach widzą wyłącznie działanie sił destrukcyjnych. Zdarza się, że religijny rygoryzm niekiedy odrzuca zabawę, jako niegodną prawdziwego ucznia Chrystusa. Na tym świecie, jak twierdzą rygoryści, nie ma czasu na żarty. Akwinata daleki jest od takiego stanowiska. Argumentuje to w następujący sposób: „Cokolwiek w sprawach ludzkich jest sprzeczne z rozumem, jest występne. Otóż jest sprzeczne z rozumem, by ktoś okazywał się wobec drugich ciężkim przez to mianowicie, że nie okazywałby, że coś sprawia mu przyjemność, a jeszcze bardziej, gdyby tym przeszkodził innym w przyjemności”.
Dlatego też ponuractwo nie może być podnoszone do rangi cnoty religijności! Niemniej życie religijne nie wyklucza czasowej wstrzemięźliwości od zabaw. Zdarzają się sytuacje, w których zakaz zabawy jest całkowicie usprawiedliwiony. Jeżeli np. ktoś odbywa pokutę, z przyczyn oczywistych nie powinien się bawić: „Nie jest to wcale występkiem przez brak – pisze św. Tomasz – ponieważ ujęcie im wesołości jest zgodne z rozumem” . Analogicznie w czasach Wielkiego Postu, gdy chrześcijanie oczekują Zmartwychwstania Pańskiego, powstrzymywanie się od wesołości jest usprawiedliwione. Brak rozrywki uzasadniają wymogi religijne, które tym samym czynią porzucenie zabawy racjonalnym.
W omawianym kontekście można też postawić pytanie: czy eutrapelia nie kłóci się z niektórymi cnotami? W tym aspekcie wspomina się niekiedy o cnocie surowości (austeritas). Jednak cnota ta nie neguje potrzeby zabaw w ogóle, lecz tylko te nadmierne i niepożądane . W tym znaczeniu obie sprawności moralne nie wykluczają się wzajemnie.
Wychowanie do zabawy dzisiaj
Jak widać, główni przedstawiciele klasycznej myśli filozoficznej dostrzegali konieczność usprawnienia umiejętności zabawy dla funkcjonowania człowieka. Jak ten wymiar wychowania wygląda dzisiaj? Sformułowanie: „wychowanie do wesołości” – brzmi współcześnie dosyć humorystycznie, dlatego nikt nie podejmuje się wprowadzenia go do obiegu. Równocześnie często pomija się w edukacji młodego pokolenia ten obszar ludzkiego funkcjonowania. W praktyce ani rodzina, ani szkoła nie zajmuje się planowo usprawnianiem tej sfery (chyba że fragmentarycznie i okazjonalnie). Czy ktoś bowiem uczy dzisiaj prowadzenia „sztuki konwersacji”? Taktownej i moralnej rozrywki?
Owszem, mamy pedagogikę zabawy czy cały obszar pedagogiki społecznej zajmujący się problematyką wolnego czasu młodzieży czy wychowaniem medialnym, ale w tych przypadkach rzadko znajdujemy nawiązanie do wychowania w rozumieniu klasycznej bona conversatio; np. pedagogika zabawy zajmuje się kwestiami wychowywania przez zabawę, która jest niejako środkiem do realizacji celów dydaktycznych, nie kształtuje więc cnoty eutrapelii w jej właściwym rozumieniu. O pewnych elementach iucunditas można mówić w pedagogice wolnego czasu czy wychowaniu medialnym. Ale również w tych przypadkach świat współczesny odchodzi daleko od wymagań stawianych przez klasyków.
Przyczyn zaniedbania wychowania omawianej cnoty jest co najmniej kilka. Z jednej strony wychodzi się z założenia, że umiejętność zabawy człowiek posiadł niejako naturalnie i czego jak czego, ale akurat tego uczyć się nie trzeba. I rzeczywiście w odniesieniu do dzieci jest to prawdą. Dzieci posiadają instynktowną umiejętność wynajdowania sobie zabaw. Niemniej w przypadku dorosłych nie jest to już takie oczywiste. Nawet pobieżna obserwacja ludzkich typów charakterologicznych daje przekonanie, że wiele osób nie posiada tej umiejętności grzesząc zarówno przesadą w zabawie, jak i pracoholizmem.
Równocześnie zmiany obyczajowe doprowadziły do zaniku sztuki konwersacji, która w dużej mierze wiązała się z eutrapelią. Nie należy również zapominać, że w czasach rozchwiania zasad moralnych takie nauczanie jest trudne z uwagi na konieczność uściślenia norm zachowania co do dopuszczalnych form zabawy. Relatywizm sprawia, że to, co dla jednych jest niedopuszczalne, dla drugich jest do przyjęcia. Trudno zatem w tych warunkach uczyć jednej klasycznej eutrapelii. Owoce tego stanu obserwujemy na co dzień w pogłębiającej się prymitywizacji współczesnej rozrywki i postawy bałwochwalczej wobec niej.