środa, 5 maja 2010

Badania PISA a edukacja klasyczna

W kontekście egzaminów maturalnych i dyskusji nad aktualnym stanem polskiej oświaty przypominam mój starszy tekst dotyczący międzynarodowych badań PISA.

Na początku grudnia 2007 roku ogłoszono wyniki ostatniej edycji Programu Międzynarodowej Oceny Umiejętności (PISA) przeprowadzanych w 57 krajach na zlecenie OECD. Badania sprawdzają poziom edukacji piętnastoletniej młodzieży pod kątem umiejętności matematycznych, przyrodniczych oraz czytania ze zrozumieniem. Najlepsze wyniki uzyskuje tradycyjnie Finlandia i niektóre państwa azjatyckie, takie jak Honkong czy Korea Południowa. Co ciekawe, Polska - w porównaniu z poprzednim raportem z 2003 r.– poprawiła nieco swoją pozycję w rankingu.

Badania PISA są uznawane za prestiżowe i rządy poszczególnych krajów przykładają do nich dużą wagę. Powstaje ogólne wrażenie, że mierzą one rzeczywisty poziom wykształcenia poszczególnych nacji, co jest wrażeniem mylnym.

Filozofia badań a klasyczna paideia

Nie sprawdzają one bowiem poziomu wykształcenia młodzieży w rozumieniu klasycznej paidei, w której kładziono nacisk na ogólny rozwój ucznia. Przypomnijmy - miała ona prowadzić przede wszystkim do usprawnienia i opanowania umysłu, woli, popędów - zgodnie z ideałem słynnej kalokagathi, by człowiekowi umożliwić poznanie prawdy. Warto podkreślić, iż to właśnie w starożytnej Grecji po raz pierwszy zwrócono uwagę na konieczność kształcenia indywidualnych sprawności ucznia, a nie koncentrowania się wyłącznie na przygotowaniu zawodowym. Jest to fakt potwierdzony badaniami źródłowymi (por. W. Jaeger, "Paideia. Formowanie człowieka greckiego"). Takie podejście do wychowania twórczo rozwijane było (i jest) przez personalizm katolicki.

Filozofia cytowanych badań oparta jest jednak na innych założeniach, mających źródła gdzieś w koncepcjach F. Becona, a później szeroko rozumianej myśli oświeceniowej. Nie chodzi w nich o obiektywne mierzenie wykształcenia danych narodów, ale o sprawdzenie nabytych umiejętności pod kątem ich przydatności do realizacji określonych “projektów społecznych”. Charakterystyczne dla wspomnianych przed chwilą koncepcji, a także ogłoszonego raportu z badań, jest nieustanne podkreślanie praktycznego wymiaru kształcenia. Oczywiście, odrzucenie go byłoby czymś nierozumnym, ale z drugiej strony ograniczanie celów edukacyjnych tylko do tego, co przyda się na “rynku pracy”, jest redukowaniem człowieka do funkcji trybiku w polityce państwowej. Jednak autorzy polskiej wersji raportu z badań PISA piszą o tym wprost: “W tym kontekście trzeba mocno podkreślić główne przesłanie programu PISA. Sprawdzane w badaniu umiejętności potrzebne są każdemu, stanowiąc podstawowe wyposażenie człowieka we współczesnym świecie. Zawarty w nich potencjał rozwojowy jest szczególnie przydatny na współczesnym rynku pracy, wymagającym elastyczności i zdolności nabywania nowych kwalifikacji, a niekiedy nawet kilkakrotnej zmiany zawodu.” (“Wyniki Badań 2006 w Polsce”)

Poznanie dla samego poznania, dla “kontemplowania prawdy”, jak mawiali klasycy, jest w tym kontekście co najwyżej niezrozumiałą fanaberią w obliczu grożącej recesji czy krachu na rynkach finansowych. Zapomina się jednak, że poznanie prawdy jest głównym celem naszego życia i nadaje ludzkiej egzystencji.

Inteligent bez erudycji

Podstawowe niegdyś pytanie poznawcze o przyczynę (“dlaczego?”), ustępuje tu pytaniu o sposób: “jak?” - coś robić czy czegoś (może kogoś?) używać. Stąd badania PISA nie zajmują się wiedzą humanistyczną, która z reguły porusza istotne z egzystencjalnego punktu widzenia problemy człowieka. Owszem, bada się czytanie ze zrozumieniem, ale nawet w tym przypadku, jakby mniej istotne jest to, co się czyta, a podkreśla się jedynie wagę “umiejętności rozumienia czytanego tekstu”. Nikt zdrowo myślący nie będzie negował konieczności rozumienia tego, co się czyta. Ale warto podkreślić, iż aby tekst był zrozumiały, trzeba wcześniej posiadać odpowiednią erudycję, która umożliwia jego rozumienie, a ta nie interesuje badaczy. W konsekwencji pomija się też badanie pamięci.

O ile jakakolwiek wiedza merytoryczna jest wyakcentowana, to matematyczna i przyrodnicza. Po pierwsze dlatego, że nie stawia się w niej podstawowych pytań dotyczących kondycji ludzkiej (nie ma zatem niebezpieczeństwa zachwiania obowiązującymi pozorami pluralizmu, choć nie łudźmy się - wymiar ideologiczny jest w nich obecny), po drugie – nauki te nastawione są z zasady na praktykę, a przez nie głównie realizowana jest polityka światowa organizacji międzynarodowych.

Chcąc rzetelnie określić poziom wykształcenia nie można również oddzielać nauczania od wychowania. Sztuczny (znowu z przyczyn ideologicznych) rozdział tych dwóch wymiarów paidei czyni badania jałowymi. Bo coż z tego, że dzieci posiądą “umiejętność rozumienia”, skoro nie będą mieć siły woli (np. ze względu na wadę lenistwa), by to “rozumienie” wcielać w życie.

Na podstawie powyższych uwag można powiedzieć, że jeżeli coś badane jest przez ankieterów PISA, to na pewno nie poziom wykształcenia, ale co najwyżej stopień przygotowania narodów do realizacji politycznych utopii. W tym kontekście inaczej należy spojrzeć na poprawę pozycji polski w porównaniu z poprzednim badaniem z 2003 r. Czyżby nasza młodzież z roku na rok była lepiej przygotowana do realizacji międzynarodowych projektów społecznych i gospodarczych? W tym sensie ostatnia reforma edukacji z pewnością spełniła nakreślone jej zadanie.