środa, 29 września 2010

Nauczyciel przyszłości cz.I


Jaki będzie nauczyciel przyszłości? Czy w obecnych warunkach możliwy jest powrót do koncepcji Mistrza? Czy w najbliższym czasie możemy oczekiwać większej popularyzacji koncepcji nauczyciela, jako Przyjaciela, Fachowca, czy może w grę wchodzi jeszcze inny wariant?

“Fachowiec”

Fachowiec to nauczyciel wyposażony w dużą wiedzę merytoryczną w ramach swego przedmiotu, który w nowych warunkach potrafi wykorzystywać w nauczaniu technologie cyfrowe. Warto podkreślić, iż przewyższa on uczniów nie tylko pod względem merytorycznym, ale również góruje nad nimi znajomością języka cyfrowego. W rozumieniu Prensk'ego to dobrze wyszkolony “cyfrowy imigrant” o dużej wiedzy specjalistycznej. Ciągle doszkalający się i pomnażający swoją wiedzę właśnie dzięki technologiom. W relacjach z uczniem może cechować go rozumny dystans i wtedy zbliża się do dawnego Mistrza lub tzw. postawa partnerska i wtedy bliżej mu do nauczyciela-przyjaciela.

Fachowiec przypomina przewodnika, który prowadzi ucznia po labiryncie wiedzy. Przewodnik ten poznał wcześniej labirynt. Istotne jest też to, że porusza się głównie w orbicie wiedzy przedmiotowej i uczy sprawności praktycznych. Nie odnosi się do moralności i nie jest erudytą w sensie klasycznym. Jego domeną jest ścisła specjalizacja.

“Przyjaciel “

Nauczyciel-przyjaciel w e-świecie wchodzi niejako w rolę starszego brata, który radzi, inspiruje i wskazuje, gdzie można by znaleźć potrzebną wiedzę. Ma nieco większe doświadczenie, ale nie rości sobie prawa do poznania prawdy i tym bardziej do jej narzucania. Jest On - podobnie jak Fachowiec - dobrze wyszkolonym “cyfrowym imigrantem”. Jednak pewne istotne elementy różnią go zarówno od Fachowca, jak i – co oczywiste - od dawnego Mistrza. Przyjaciel nie jest specjalistą w danej dziedzinie, posiada raczej ogólne rozeznanie “gdzie szukać”. Jego wiedza jest niekompletna i tymi właśnie różni się od Fachowca. On jedynie wskazuje “mniej więcej” kierunek w labiryncie współczesnego świata, ale absolutnie nie bierze odpowiedzialności za efekt końcowy! Można go nazwać “mistrzem pierwszego kroku”: podsuwa myśl, inspiruje, ale całość prowadzenia oddaje coraz częściej np.... wyszukiwarce internetowej.

Wyszukiwarka internetowa nowym nauczycielem?

Brzmi to nieprawdopodobnie, ale to właśnie wyszukiwarki internetowe stają się powoli najważnieszymi (i zarazem podstępnymi) nauczycielami naszych czasów. Tak jak dawniej dziecko zwracało się z pytaniem do swojego Mistrza, tak teraz wpisuje odpowiednie hasło w okienku wyszukiwarki. Po chwili otrzymuje odpowiedź w postaci gotowych do czytania, posegregowanych tematycznie artykułów.

Ten nowy, “cyfrowy mistrz”, posiada cechy, które pokrótce opiszemy.

Pierwszą jest stosunkowo duża skuteczność kształcenia. Główną rolę odgrywa tu poczucie niezależności w procesie poszukiwaniu wiedzy. Ono sprawia, że słabnie krytycyzm i człowiek łatwiej akceptuje przekaz. Jeśli coś byłoby narzucane przez nauczyciela rodziłoby opór, znalezione zaś samodzielnie w okienku wyszukiwarki nie budzi większych emocji. Jest to znany mechanizm psychologiczny, stosowany np. w ramach Edutaitmentu. (nauczania przez rozrywkę). Przypomnijmy, że polega on na łatwiejszym przyswajaniu treści eksponowanych w sytuacji zabawy, niż w warunkach szkolnych. Podobne zjawisko obserwujemy tutaj. Uczeń też jakby się bawił wyszukiwaniem wiedzy zapominając, że wyszukiwarki działają według parametrów określonych przez człowieka. Dodatkowo ważne jest pozycjonowanie konkretnych stron. “Uczeń” zazwyczaj nie jest świadomy, że wpisując hasło w okienku wyszukiwarki poddaje się łagodnemu kierowaniu, postrzegając narzędzia informatyczne, jako anonimowe i przez to obiektywne.

Drugą cechą “cyfrowego mistrza” jest preferowanie płytkich i praktycznych informacji. Mechanizm działania wyszukiwarek jest nastawiony na wyławianie w sieci stron zawierających informacje raczej o charakterze popularnym. Pojawiające się po wpisaniu hasła strony (artykuły) są więc rezultatem założonych przez programistów kryteriów, które odwołują się nierzadko do zmysłowej sfery człowieka lub użyteczno-praktycznych informacji. Dlatego też naprawdę cenne edukacyjnie informacje skrywane są w “głębinach” Internetu i tym samym stają się niedostępne dla czytelników. Kryterium wiodącym nie jest zatem mądrość i głębia podawanej wiedzy (zresztą w praktyce byłoby to trudne do ustalenia), ale nastawienie na komercyjność informacji.

Po trzecie – brak indywidualizacji kształcenia. Roboty wyszukiwarek nie są w stanie określić co dla konkretnego człowieka jest w danej chwilii najważniejsze, na oślep wyrzucając kolejne porcje informacji. To podejście sprawia, że nie jest zachowana podstawowa zasada kształcenia tzn. indywidualizacja. Uczeń jest pewnym typowym, schematycznym czytelnikiem, dla którego przygotowuje się porcję wiedzy, nie interesując się wcale, jak on na nią zareaguje i czy w danej chwilii jest gotowy na jej przyjęcie.

Podsumowując: “cyfrowy nauczyciel” bywa skuteczny, ale równocześnie płytki i pomijający indywidualne podejście do ucznia. Funkcjonuje w ramach rzeczywistości, która opiera się na określonej koncepcji człowieka, społeczeństwa i cywilizacji. Człowiek ma złudzenie wolności poznawania, ale jest to w dużej mierze tylko złudzenie, gdyż jego wybór opiera się na tym, co mu się podsuwa!

Ciąg dalszy wkrótce. Zainteresowanych zachęcam do zaprenumerowania newslettera.