Scholastyczna metoda nauczania uczyła precyzyjnego i logicznego myślenia. Odejście od niej zaowocowało pojawieniem się różnych edukacyjnych sekciarzy, którzy pod pretekstem podniesienia poziomu nauczania doprowadzili do jego obniżenia.
W metodzie scholastycznej podstawą było dzieło, które komentował wykładowca. Wykład (lectio) składał się z dwóch głównych części: divisio i expositio. Mistrz przytaczał fragment utworu, a następnie w ramach części zwanej divisio objaśniał i systematyzował jego treść. Expositio, czyli wykładu tekstu, był zasadniczą częścią wykładu. Wykładowca starał się wydobyć z tekstu jego najgłębszą treść.
Zwracam tu uwagę na dwa elementy. Uczeń w tej części nie był aktywny, gdyż nie miał żadnych podstaw do swojej aktywności. Po prostu - nie miał wiedzy na dany temat, dlatego musiał przede wszystkim słuchać (uczyć się). Inaczej, jak we współczesnej dydaktyce, gdzie akcentuje się “aktywizację pustej głowy”, czyli namawia ucznia do aktywności, pomimo, że nie ma podstawowych wiadomości na dany temat i tak naprawdę nie wiadomo w czym ma być aktywny. Druga rzecz, to analogie między metodą scholastyczną a starożytną, w której również najpierw zwracano uwagę na precyzyjne wyjaśnienie dzieła i jego treści, a dopiero potem analizowano je i wyciągano z niego wnioski.
Wróćmy jednak do metody scholastycznej. W trakcie expositio nasuwały się różne pytania i zagadnienia zwane quaestio, na które poszukiwano odpowiedzi w dysputach. Dysputy były rodzajem ćwiczeń, w ramach których omawiano wszelkie wątpliwości, pojawiające się w trakcie wykładu. Dopiero na tym etapie uczeń (scholar) stawał się aktywny, gdyż posiadał już wiedzę, którą mógł skonfrontować z wiadomościami zdobytymi wcześniej. Zwykłym rodzajem dyskusji były te między uczniami a mistrzami disputationes ordinariae oraz bardziej uroczyste prowadzone między profesorami disputationes quodlibetales. Występowały też inne rodzaje dyskusji.
W tych dysputach-ćwiczeniach najpierw stopniowo rozwijano problem. Później stawiano zarzuty, wysuwano argumenty, kontrargumenty, sofizmaty itd. Każdy problem omawiano szczegółowo, co ćwiczyło precyzję i ostrość myślenia. Paradoksalnie ta precyzja służy dziś modernie, jako zarzut wobec samej metody scholastycznej. Stawianie zarzutu za to, że ćwiczono logikę myślenia jest po prostu niesprawiedliwe. Nawet, gdy komuś nie podoba się światopogląd średniowiecza, to powinien podziwiać i brać przykład z dążenia ówczesnych ludzi do precyzji.
* * *
W przedstawiony wyżej sposób uformował się klasyczny schemat nauczania: najpierw kształcenie dziecka, dopiero później ćwiczenia utrwalające wiedzę. Odwrócenie tego schematu – na płaszczyźnie religijnej – zawsze wiąże się z wiarą w jakąś odmianę reinkarnacji (w końcu dziecko musi tę wiedzę skądś posiadać), a w wymiarze filozoficznym - z naturalizmu pedagogicznego (wiara we wrodzoną samowiedzę).
(Opracowałem na podstawie: Ks. St. Wielgus, O micie “ciemnego” średniowiecza i “światłej” nowożytności polemicznie.)