sobota, 26 września 2009

Klasyczny ideał wychowania cz.I

Ideałem wychowawczym starożytnych Greków był człowiek moralnie piękny (kalokagathia) - wszechstronnie wykształcony oraz udoskonalony przez zdobywane cnoty i sprawności. Ale, ktoś, kto zmierza do pełni szczęcia musi wybiegać myślą poza doczesność. Dopiero chrześcijańskie spojrzenie na teorie cnót nadaje jej transcendentalny wymiar.

Pedagog Wilhelm F. Foerster zanotował w związku z powyższym, że "chrześcijaństwo jest (...) największym zdarzeniem w pedagogice" [1]. Perspektywa wieczności sprawia, że życie ludzkie odnajduje sens. Teraz już usprawniamy ciało i ducha, nie tylko na te krótkie, ziemskie chwile, ale przede wszystkim by być udysponowanym do zdobywania wieczności.

Klasyczne podręczniki etyki wychowawczej szczegółowo opisują co powinno być usprawnione: umysł (sprawności teoretyczne oraz praktyczne), sfera moralno-obyczajowa (nabycie cnót, czyli pewnych zdolności władzy psychicznej w spełnianiu czynów moralnych), ciało (sprawności fizyczne). Praca nad usprawnianiem nie jest pełna, gdy pomija rozwój religijny (cnoty teologalne). Całe życie człowieka związane jest bowiem immanentnie z Bogiem. Poniżej przypomnimy ten antyczno-łaciński ideał wychowawczy, do którego wychowanek tym bardziej będzie się upodabniał, im bardziej opananuje poszczególne sprawności i cnoty. Ideał ten szczegółowo opisałem w książce "Wychować człowieka szlachetnego", Lublin 2003,2006.

Teoretyczne sprawności umysłu

Podstawowym celem nauczania powinno być zdobycie mądrości, która jest szczególnym rodzajem wiedzy, łączonym niegdyś z metafizyką [2]. Nadrzędność mądrości w stosunku do innych sprawności umysłu, wynika z tego, że jej zadaniem jest przeniknięcie niezmiennych, wiecznych prawd, wpływających na życie świata i ludzi. Dlatego już w starożytnych kulturach, a nawet wśród prymitywnych plemion pogańskich, elity kształcono w oparciu o tradycje, wierzenia, mity, bajki, ojczystą historię. Ów powrót do najprostszych form pierwotnych (...) kultury, polityki, historii [3] sprzyja poznawaniu niezmiennych zasad, niezależnych od epoki, dając szersze spojrzenie na prawidła rządzące ludzkim życiem.

Obecnie w szkołach kładzie się jednak nacisk na zdobycie wiedzy. Wiedza doskonali umysł w poznaniu pewnego rodzaju rzeczy [4]. Dotyczy poszczególnych przedmiotów szkolnych i powinna wspomagać rozum na drodze do mądrości. Oparta jednak na przedmiotach matematyczno - przyrodniczych, utwierdza umysł w pewnej mechanicystycznej wizji świata, która wdraża do postaw agnostycznych [5].

W tradycji klasyczno-tomistycznej wyróżniano jeszcze jedną sprawność rozumu - pojętność lub, jak wolą inni, inteligencję (greckie sinesis). Chodzi o błyskotliwość w myśleniu i pojmowaniu, równoległą do prasumienia (synderezy) w moralności. I choć tę sprawność można w pewnym stopniu wyćwiczyć, w dużej mierze ma ona charakter wrodzony.

Praktyczne sprawności umysłu

Obok teoretycznych dyspozycji umysłu, filozofowie opisywali jego praktyczne umiejętności zwane sztukami. Już w ramach sztuk wyzolonych wyróżniano umiejętności mówienia i argumentowania (retoryka), pisania, czytania, logicznego rozumowania i wnioskowania (gramatyka, dialektyka), liczenia (arytmetyka), rysowania, wykreœlania (geometria), grania na instrumentach muzycznych (muzyka).

Przyjęło się jednak dzielić praktyczne sprawności umysłu na dwie główne grupy: sztuki artystyczne (np. rzeźbiarstwo) i techniczne (np. budowa samochodów, szycie butów). Współczesne wytyczne ministerialne kładą co prawda silny nacisk na kształcenie umiejętności, lecz podporządkowują je celom ideologicznym, gospodarczym i politycznym, zamiast ogólnokształcącym. Programy preferują umiejętności praktyczne kosztem mądrości, a nawet wiedzy.
Ciąg dalszy...

Przypisy:

1. F.W. Foerster, Religja a kształcenie charakteru, s. 104 (brak roku)
2. O. Jacek Woroniecki, Katolicka etyka wychowawcza, T. 1, Lublin 1986, s. 339.
3. Por. F.W. Foerster, Stare i nowe wychowanie, Katowice 1938, s.128.
4. Św. Tomasz z Akwinu, Suma teologiczna, O sprawnościach, T. 11, Londyn 1965, s. 96.
5. Por. Piotr Jaroszyński, Patrzmy na rzeczywistość, Warszawa 1998, s. 126