Rozwój technologii cyfrowych oraz popularność Internetu sprzyjają pojawieniu się ideologii pedagogicznych, których celem jest “dostosowanie edukacji do ducha czasów”. Przykładem takiej nowej ideologii jest konektywizm.
Nie wdając się w szczegóły można powiedzieć, że konektywiści uważają, iż ogrom współczesnej wiedzy jest nie do ogarnięcia i dlatego nauczanie powinno sprowadzać się do nabycia umiejętności sprawnego odnajdywania informacji w sieci. Już nie chodzi o to: “co?” czy “jak” wiedzieć, ale - “gdzie?” tej wiedzy szukać. Słowem – wyszukiwarki internetowe w nowym świecie mają pełnić rolę doczepionych, przenośnych mózgów.
Konektywizm? To już kiedyś było.
Nie jest to pogląd nowy, choć w kontekście nowych technologii, nowym może się wydawać. W pedagogii modernistycznej czy postmodernistycznej dosyć konsekwentnie powtarzano tezę, iż wiedza, w sensie erudycji, jest zbędnym balastem dla mózgu, a nauczać trzeba przede wszystkim umiejętności rozwiązywania problemów, realizowania projektów itp. Żeby to osiągnąć potrzebna jest tylko konieczność ćwiczenia się w umiejętnym wyszukiwaniu informacji oraz pewna “rzutkość operacyjna”. Dlatego też zdanie: “dzieci nie powinny uczyć się na pamięć, ale przede wszystkim powinny posiąść umiejętność poszukiwania informacji” - już dawna zrobiło karierę w środowiskach pedagogicznych. Przy obecnym nawale różnych informacji płynących ze środków przekazu, stało się dla wielu niepodważalnym dogmatem.
Nie można zaprzeczyć, że konektywiści do pewnego stopnia mają rację. Żaden człowiek nie jest w stanie zapamiętać wszystkich nowych odkryć i wyników badań, które każdego dnia są ogłaszane przez naukowców różnych uniwersytetów na świecie. Przyrasta też wiedza zawodowa z różnych dziedzin. W tym sensie wyszukiwarki rzeczywiście są niezbędnym narzędziem, stanowiącym nieocenioną pomoc.
Wyższość tradycyjnej erudycji
Jednak już ta nowa wiedza, która będzie stosowana w praktyce naukowej czy zawodowej, powinna znajdować się w umyśle człowieka, a nie na dysku komputera. Również wiedza ogólna, podstawowa, dzięki której dokonujemy selekcji nowego materiału, musi stać się naszą “drugą naturą”.
Oprócz tego olbrzymi zakres wiedzy dotyczący np. kultury, religii, zasad życia społecznego, podstawowych idei, jest w zasadzie stały i nie wymaga trzymania w “zapasowym mózgu”. Stanowi on o kulturze danego człowieka i przekłada się na jego zachowania praktyczne.
Niebezpieczeństwo konektywizmu prowadzi do przeakcentowania pewnych priorytetów w edukacji, co może prowadzić do wylania przysłowiowego dziecka z kąpielą. Powtórzmy - wykształcenie, czy kultura osobista wiążą się zawsze z posiadaniem pewnego zasobu wiedzy bazowej, ale o tym konektywiści, zapatrzeni w rozwój technologiczny, zdają się zapominać.
________________
Jeśli nie chcesz przegapić kontrrewolucji w edukacji, zaprenumeruj darmowy kanał RSS lub Newsletter bloga.