środa, 8 września 2010

Msza trydencka a wychowanie

W 2007 roku Ojciec Święty Benedykt XVI zezwolił na odprawianie Mszy trydenckiej wszystkim kapłanom. Od tego czasu wierni mogą brać w niej udział, kształtując swoje dzieci w klimacie – jeśli można się tak wyrazić - klasycznej kultury katolickiej

Msza Święta trydencka powinna stanowić centrum edukacji naszego dziecka. Najważniejszy jest tu oczywiście aspekt duchowy i otwarcie na łaskę Bożą. Ale obok aspektu nadprzyrodzonego wspomniana liturgia wpływa również na formowanie najmłodszych w wymiarze doczesnym.

Już sam fakt, że nabożeństwo jest dłuższe (trwa ok. 1. h 15 min) uczy mimowolnie poświęcenia czasu dla Boga i poniekąd kształtuje charakter. Dzieci dzisiaj są niecierpliwe, szybko się nudzą. Dłuższy kontakt z Mszą trydencką wpływa stopniowo na zmianę tych zachowań, ale także w szerszym kontekście na sposób postrzegania rzeczywistości. Współczesny świat wciąż za czymś pędzi; w cenie jest egoizm i pycha. Tutaj mamy odwróconą perspektywę. Wzrok skierowany jest w stronę ołtarza, nie na człowieka. Tempo, też jakby inne, nie ma pośpiechu. Wierni trwają w kontemplacji Boga. To nie może pozostać bez wpływu na formację duchową.

Omawiana Msza odzwierciedla kulturę i filozofię chrześcijańską. Odwzorowuje niejako cywilizację łacińską. Dlatego uczy nie tylko wiary, ale również pewnej metakultury katolickiej, na której ta wiara wyrosła. Jeśli na przykład zaczniemy zastanawiać się nad poszczególnymi częściami Mszy Św., wówczas powoli zagłębimy się w teologię katolicką, ale i w klasyczną filozofię.

Czymś szczególnym są chorały gregoriańskie, stanowiące istotny element tej liturgii. Młody człowiek ma szansę poznać całkowicie odmienny rodzaj muzyki, który góruje nad współczesną tandetą. Po zetknięciu się z chorałami gregoriańskimi ubogaci duchowe wnętrze, a być może zmieni swoją optyka patrzenia na tę dziedzinę sztuki.

Wreszcie, rzecz ważna z punktu widzenia edukacji klasycznej. Omawiana Msza daje okazję pierwszego kontaktu z językiem łacińskim. Regularne posługiwanie się dwujęzycznymi książkami do nabożeństwa mimowolnie uczy tego języka. Dziecko poznaje nowe słownictwo, choćby poprzez powtarzanie modlitw. Z kolei wielość słów używanych w liturgii sprawia, że poznaje całkiem pokaźny zasób słownictwa. Młody człowiek zachęcony tą znajomością może później uczyć się łaciny już całkiem profesjonalnie, np. poznając gramatykę. Ale nawet, gdyby nie przeszedł na ten drugi etap i tak zostaje wyposażony w pokaźny zasób słownictwa, który jest ważnym kapitałem w kontekście jego formacji intelektualnej.