wtorek, 23 lutego 2010

Pyskowanie dzieci a wada kłótliwości

Czy w dobie odrzucenia autorytetów
i demokratyzacji pyskowanie dzieci powinno być jeszcze napiętnowane? Postmoderniści będą skłonni raczej mówić
o szczególnej formie dialogu. Skoro hierarchia i  podległość to przeżytek, a dorośli i dzieci są równi, wówczas można śmiało przyjąć, że to rodzice pyskują dzieciom, a nie odwrotnie.

W dawnych książkach o wychowaniu, wszelkie przejawy szemrania i arogancji dziecięcej traktowano jako niechybny znak zbliżającej się pedagogicznej klęski. Dzisiaj sytuacja się zmieniła. Młodzi z różnych stron bombardowani są propagandą wolności. Doszło do tego, że wypowiadanie własnego, nawet najgłupszego zdania, uchodzi za cnotę. W tych warunkach “pyskate dzieciaki” są normą w wielu polskich rodzinach i szkołach.

Dziecięca kłótliwość to niewątpliwie znak odrzucenia lub powątpiewania w autorytet rodzica, przynajmniej w zakresie spraw obejmujących dane polecenie. Nauczone swoich “praw” młodzi komentują rodzicielskie polecenia czy uwagi, uznając to za normę.

W większości przypadków źródłem “aroganckich odzywek” dzieci jest zestaw kilku wad, wśród których dominująca jest wspomniana już kłótliwość. U jej źródeł  – jak zauważa św. Tomasz z Akwinu – nie leży sama materia sporu, lecz postawa samego dziecka. Słowem – dziecko kłótliwe stawia veto nie tyle z powodu odrębnego zdania w danej kwestii, lecz po prostu z premedytacją, złośliwie drażni się z rozmówcą. Interesuje je spór, a nie rozwiązanie problemu.

Rodzice i wychowawcy muszą sobie uświadomić ten fakt, zanim przystąpią do zwalczania tej wady u swoich pociech. Działania wychowawcze nie tylko powinny iść w kierunku wyjaśniania kwestii spornych, ale także sięgać do źródeł. "Spór dla sporu" jest bowiem rezultatem przerostu własnego "ego". Podstawowym działaniem wychowawczym w tych warunkach jest odbudowa formacji duchowej i religijnej dziecka. Wszystko inne będzie tu pozornym działaniem. Chyba że "sprzeciw" dla sprzeciwu" ma swoje źródło w indywidualnym konflikcie z danym rodzicem czy wychowawcą. Wówczas trzeba dodatkowo wniknąć w materię wzajemnych relacji, aby dotrzeć do sedna nieporozumień  i konfliktów.