piątek, 1 stycznia 2010

Krytycznie o indywidualnych stylach uczenia się

Sposób nauczania należy dostosować przede wszystkim do rodzaju przekazywanego materiału, a dopiero potem brać pod uwagę indywidualne preferencje uczniowskie. Gdyby bowiem zawsze kierować się indywidualnymi stylami uczenia się, wówczas   słuchowców należałoby uczyć malarstwa bez... pędzla.


Przekonanie, że metody nauczania należy dostosowywać do indywidualnego stylu uczenia się wywarło w ostatnich trzydziestu latach potężny wpływ na zachodnie szkolnictwo. Popularność tej teorii przełożyła się na dobrze prosperujący biznes edukacyjny. Ale oto najnowsze doniesienia ze świata nauki nie potwierdzają głównych twierdzeń zwolenników tej teorii – czytamy na stronie internetowej ScienceDaily.

Popularność tezy, jakoby pewni uczniowie uczyli się lepiej, gdy materiał np. przedstawiony jest graficznie, a inni - ustnie, jest widoczna w ogromnej ilości materiałów dostępnych w sprzedaży i stosowanych w szkołach (dotyczy to rynku amerykańskiego). Jednak raport opublikowany na łamach Psychological Science in the Public Interest,(grudzień 2009) obala przyjęte powszechnie tezy odnośnie indywidualnych preferencji w uczeniu się.

Autorem raportu jest zespół wybitnych naukowców z zakresu psychologii uczenia się - Hal Pashler (University of San Diego), Mark McDaniel (Washington University in St Louis), Doug Rohrer (University of South Florida), Robert Bjork ( University of California, Los Angeles) . Naukowcy zweryfikowali ważniejsze badania nad stylami uczenia się i stwierdzili, że z naukowego punktu widzenia są one niewiarygodne i nie spełniają podstawowych kryteriów naukowości.

Z tego względu powszechne stosowanie testów uwzględniających teorie o stylach uczenia się oraz pomocy dydaktycznych przygotowanych pod te teorie jest marnotrawstwem zasobów edukacyjnych – twierdzą autorzy raportu.

Należy podkreślić, że są to już kolejne doniesienia o odrzuceniu przez najnowsze badania psychologiczne, teorii o stylach uczenia się i w konsekwencji ideologii Wielorakiej Inteligencji. Na marginesie wspomnianego raportu wypada uściślić, iż nie oznacza on, że preferencje edukacyjne nie istnieją. One oczywiście występują, ale nie mają aż takiego znaczenia, jakie przypisują im zwolennicy wspomnianych teorii. Wyciągają oni bowiem skrajne wnioski z przyjętych założeń.

Sposób nauczania należy dostosowywać przede wszystkim do rodzaju przekazywanego materiału, a dopiero potem brać pod uwagę indywidualne style uczenia się. Gdyby bowiem zawsze kierować się indywidualnymi stylami uczenia się, wówczas na przykład słuchowców należałoby uczyć geografii czy malarstwa bez map i obrazów, wykorzystując jedynie słowne opisy. O ile można to sobie jeszcze jakoś wyobrazić, to niezwykle trudno wyobrazić sobie wzrokowca uczącego się muzyki.