poniedziałek, 2 sierpnia 2010

Jak w nieskromnych czasach wychowywać do skromności?

Prowokacyjny strój, makijaż czy farbowanie włosów nie są czymś wyjątkowym w polskich szkołach. Nie tak dawno prasa pisała o gimnazjalistce, która zaatakowała nauczycielkę, za to, że ta kazała jej zmyć makijaż. Prymas Kardynał Stefan Wyszyński zauważył już przed kilkudziesięciu laty, mając na uwadze dorosłe kobiety, że na ulicach zamiast matek pojawiły się lalki. Ciekawe, co powiedziałby dzisiaj?

Winą za powszechny upadek obyczajów w tym zakresie obarcza się środki masowego przekazu, wpływ środowiska rówieśniczego, a także coraz częściej nie najlepsze wzorce rodzicielskie. Szokujący sposób ubierania dotyczy zarówno dziewcząt, jak i chłopców. I nie chodzi tu tylko o kokietowanie płci przeciwnej. Młodzieżowy strój, gdy wiąże się z wpływem subkultur, bywa też wyrazem światopoglądowej manifestacji.

Przyczyna: brak odpowiednich sprawności moralnych

Kwestia braku właściwych wzorów do naśladowania jest kwestią ważną, ale nie jedyną. Życie pokazuje wiele sytuacji, gdy dziecko pomimo wyniesienia z domu dobrych wzorców, w pewnym okresie życia zaczyna zachowywać się zgoła inaczej. Dlaczego? Otóż, na dobry przykład rodziców zawsze znajdzie się “antyprzykład” kolegów czy medialnych idoli. Fundamentalne pytanie zatem brzmi: co zrobić by dziecko w sytuacji wyboru opowiedziało się za wzorami wyniesionymi z domu rodzinnego?

Pytanie trudne, ale klasyczna pedagogika zna nań odpowiedź: trzeba wcześniej wykształcić w dziecku sprawności moralne, zwane tradycyjnie cnotami. Do ich ugruntowania - obok wzorców i przekonań - niezbędne jest usprawnienie woli, które to usprawnienie z czasem staje się swoistym “skondensowanym doświadczeniem” (o. J. Woroniecki), pozwalającym niemal intuicyjnie i bez zbędnych wątpliwości podejmować właściwe decyzje i je realizować.

Podstawowe błędy wychowawcze

Cnotą usprawniającą nasze zachowanie w omawianym wymiarze jest tradycyjnie skromność. Dzięki niej człowiek nie szuka poklasku i uznania przez to co nosi i jak wygląda, ale zachowuje umiar stosownie do wieku, płci oraz pozycji społecznej.

Trudno jednak mówić o cnocie, gdy brak podstawowego przykładu w domu. Dzisiaj młode matki nierzadko wyglądają, jak - wspomniane przez Prymasa Tysiąclecia - lalki, które w sposób naturalny są naśladowane przez córki. Dodatkowo z roku na rok w wielu środowiskach narasta społeczne przyzwolenie na ekstrawaganckie strojenie się dziewczynek. Właściwej formacji w tym zakresie nie służą też różnego rodzaju zestawy zabawowe czy gry komputerowe oparte np. na ubieraniu lalek.

Dziecko wdrażane do skromności samo musi być ubierane skromnie, bez udziwnień, szokowania itp., by w ten sposób nabyć określonych doświadczeń, które pomogą ukształtować sprawność. Z tego punktu widzenia dobrym pomysłem wychowawczym są “szkolne mundurki”, przynajmniej do pewnego stopnia blokujące rozwój mód subkulturowych.

Wpływ innych wad

Poszczególne cnoty i wady wzajemnie wpływają na siebie. Dlatego nawet dobrze ukształtowana cnota skromności, w przypadku rozpanoszenia się w duszy innych wad (szczególnie tych związanych z silnymi popędami i emocjami), może zostać przez nie osłabiona bądź zniszczona. W omawianym kontekście szczególnie należy zwrócić uwagę na trzy z nich: nieczystość, próżność i tchórzostwo.

Jedną z przyczyn, która może rozbić w pył budowaną latami cnotę skromności, są zaniedbanie w kształtowaniu cnót czystości i wstydliwości. Co prawda roztropne dbanie o własny wygląd wymaga ścisłego skoordynowania z wychowaniem do czystości, ale bywa też i tak, że nieraz pod pozorami skromności skrywa się głęboki nieporządek w tej sferze. Stąd konieczność, obok przyzwyczajania dziecka do prostych i gustownych ubiorów, hartowania woli i chronienie go przed deprawującymi obrazami i treściami.

Jak już wspomniano wychowanie w omawianym tu wymiarze nie zawsze ma jednoznaczny kontekst związany ze sferą płciowości. Niekiedy przyczyną zaniedbań w tym zakresie jest zlekceważenie potrzeby kształtowania cnoty pokory. Jej brak w zderzeniu z subkulturami młodzieżowymi prowokuje swoiste nadymanie “ja”, które pod pozorem buntu przeciw “szarzyźnie” i “społecznym standardom”, objawia się np. tiszertem z prowokacyjnym napisem, czarną kurtką z “ćwiekami”, “glanami”, niestandardową fryzurą, kolczykami itp. W wielu przypadkach rodzice są sami sobie winni, rozpieszczając dziecięce “ego”, które w okresie dorastania pokazuje na co je stać. W wychowaniu pokory trzeba ćwiczyć dziecko w samoograniczeniu (np. dzielenie się zabawkami), równocześnie zwalczając niezdrową ciekawość. Nie wszystko co się czyta jest dobre. Źle dobrana lektura przysposabia do buntu i uczy postaw egoistycznych.

W przejmowaniu subkulturowych mód próżność wspomaga tchórzostwo. Młody człowiek nie musi wcale być entuzjastą danej subkultury, ale nieraz, chcąc po prostu przypodobać się kolegom, ubiera się jak oni. Brak mu odwagi cywilnej by przeciwstawić się opinii grupy. Dlatego konieczne jest przysposabianie do męstwa społecznego poprzez hartowanie ducha, pokonywanie własnych słabości, zwalczanie niepotrzebnego rozczulania nad sobą itp.

Przy wychowaniu wymienionych cnót olbrzymią rolę pełni właściwa formacja religijna. Skromność, czystość, pokora i odwaga cywilna wymagają wielu wyrzeczeń do których z jednej strony potrzebna jest motywacja religijna, a z drugiej - otwarcie na wspomagające działanie łaski Bożej. Brak otwartości w tym wymiarze, w połączeniu z zaniedbaniami w pracy nad kształtowaniem cnót, da efekt w postaci zwiększenia ilości lalek i “buntowników bez powodu” na ulicach naszych miast.