Młodzi Brytyjczycy wykorzystują na co dzień osiemset słów. Pokolenie „komórek” i internetu lubi lakoniczny przekaz. Internet wymaga zwięzłości i operowania skrótem, to jednak prowadzi do zubożenia słownictwa i w efekcie utraty szans na rynku pracy – powiadają eksperci cytowani przez Telegraph.co.uk.W związku z tym na Wyspach Brytyjskich planowane są kampanie skierowane do młodzieży, mające na celu zmianę tego stanu rzeczy.
Kultura obrazkowa w mediach w połączeniu ze współczesnym poziomem szkolnictwa sprzyja tworzeniu (nie tylko w Anglii) szczególnego typu człowieka. Człowiek ten „myśli lakonicznie” i praktycznie. Przy czym zazwyczaj nie rozumie zjawisk społecznych. Raczej ślizga się po powierzchni, powtarzając medialne slogany. Wbrew pozorom jego „lakoniczna myśl” bynajmniej nie jest precyzyjna i trafna (to byłoby czymś pozytywnym), częściej przybiera formę prostego komunikatu opartego na słowie wziętym z gwary młodzieżowej.
W późniejszym życiu tacy ludzie łatwo poddają się manipulacji politycznej i są zwierzyną łowną dla różnego rodzaju reklamiarzy. W sensie szerszym przeznaczeni są do wykonywania poleceń, a nie do rządzenia. Dlatego ostrzeżenie (o możliwych trudnościach ze znalezieniem pracy) zawarte w cytowanym artykule wydaje się być dziwne w kontekście funkcjonujących współcześnie systemów edukacyjnych. Przecież one są właśnie tak skonstruowane, by przygotowywać rzesze „demokratycznych niewolników” przeznaczonych do prac odtwórczych!
Skoro nie wyposaża się młodego człowieka w solidną wiedzę ogólną, odzwyczaja od czytania (ile lektur czytają dziś uczniowie?) i odstępuje od dyscypliny, to jakim sposobem młody człowiek będzie później twórczy, kreatywny, wykształcony, operujący dużym zasobem słownictwa i zdyscyplinowany wewnętrznie?
Problem polega na tym, iż trzeba zmieniać od fundamentów systemy edukacji, a nie bawić się w kampanie skierowane do młodych.