Pokazywanie postów oznaczonych etykietą cnoty. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą cnoty. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 11 listopada 2010

Przepis na męstwo

Męstwo jest klasyczną cnotą zawiasową (cardo – zawias), na której zawieszona jest nasza postawa moralna. To właśnie w niej najpełniej ujawniał się ideał rycerski. Powstrzymuje ona napór lęku, trwając przy dobru i prawdzie, nawet pomimo zagrożenia utraty życia (św. Tomasz z Akwinu).

Całość artykułu ukaże się w najnowszym numerze kwartalnika "Cywilizacja"(link do ostatniego nr kwartalnika). Poniżej fragment przygotowany na użytek bloga.

Męstwo a męczeństwo

Męstwo w odróżnieniu od męczeństwa jest jedynie dyspozycją moralną do dokonania określonych czynów i nie musi skutkować utratą życia. Trudno bagatelizować wagę na przykład systematycznego wspierania osób biednych lub chorych, czy zaangażowaną pracę na rzecz ojczyzny. Jednak mimo wszystko nie sposób porównywać tych czynów, z czynem człowieka, oddającego swoje życie za innych. Akt poświęcenia ziemskiej egzystencji jest czynem heroicznym, czynem doskonałej miłości.

czwartek, 28 października 2010

Jak wychowywać, by nie wychować narkomana?

Specjaliści zwracają uwagę na konieczność dobrych relacji w rodzinie i właściwą więź emocjonalna na linii rodzice-dzieci. Jednak to nie wszystko. Można mieć dobre relacje z dziećmi, ale gdy nie ukształtujemy w nich określonych sprawności, wówczas w godzinie próby nie poradzą sobie z pokusą.

W tym artykule chciałbym spojrzeć na to ważkie współczesne zagadnienie z perspektywy pedagogii klasycznej. Przywołajmy zatem jeszcze raz tytułowy problem, ale w nieco uszczegółowionej formie: jakie sprawności moralne są niezbędne, aby dorastające dziecko odrzuciło pokusę narkomanii?

Melancholia narkomana

Gdy młody człowiek traci sens życia, odwraca się od Pana Boga, popada w stan, który dawniej nazywano acedią. (zniechęceniem). (Dzisiaj raczej używa się określeń typu melancholia i spleen.) “Rozczarowanie życiem” tworzy pokusę ucieczki od rzeczywistości również przy pomocy narkotyków.

poniedziałek, 27 września 2010

Jak wychowywać? Wywiad dla czeskiego "Te Deum"

W ramach dzisiejszego wpisu wrzucam wywiad jaki udzieliłem tradycjonalistycznemu, czeskiemu pismu "Te Deum" nr 3/2010".

Redakcja "Te Deum": Czytelnicy "Te Deum" znają pana z artykułów przetłumaczonych przez nas i opublikowanych w naszym czasopiśmie. W większości dotyczyły one spraw związanych z wychowaniem lub edukacją i  podkreślały doniosłość cnót i ich wychowania. Dlaczego kształtowanie cnót jest takie ważne?

Dariusz Zalewski: Bez formowania cnót nie ma mowy o wychowaniu. Dzięki nim natura brana jest w ryzy i człowiek staje się odpowiednio udysponowany do życia. Usprawniają rozum praktyczny (roztropność), wolę (sprawiedliwość) oraz popędy: do przyjemności (umiarkowanie) oraz zdobywczy (męstwo). Ktoś pięknie zauważył, że cnota jest owocem czasu i i wielu powtórzeń. Po jej uformowaniu człowiek staje się naprawdę wolny. Warto to podkreślić: bez cnót nie ma prawdziwej wolności, gdyż to, co w powszechnym obiegu nazywa się wolnością jest tak naprawdę poddaniem się pod władzę własnych popędów (samowolą).

poniedziałek, 30 sierpnia 2010

Co decyduje o skutecznym formowaniu charakteru?

Cnoty, czyli sprawności moralne, mają decydujący wpływ na ukształtowanie dobrego charakteru. Ich formowanie uzależnione jest od wielu rożnych czynników. Wśród nich można jednak wyróżnić trzy najważniejsze. (Artykuł jest nowym opracowaniem i rozwinięciem spostrzeżeń przedstawionych pierwotnie w mojej książce, Sztuka samowychowania, Lublin 2007)

Jednym ze wspomnianych czynników jest stopień zakorzenienia lub ugruntowania wady przeciwnej. Jak wiadomo cnotom sprzeciwiają się wady. Jeśli przeniknęły one głęboko i trwale nasze postawy i zachowania, wówczas pozbycie się ich będzie wymagało o wiele więcej czasu i energii, aby w końcu, w ich miejsce, udało się zbudować pozytywną sprawność moralną.

piątek, 20 sierpnia 2010

Czy "dobre emocje" wystarczą?

Popularna pedagogia głosi pogląd, że w wychowaniu najważniejsza jest więź emocjonalna rodziców z dzieckiem. Jednak czasami rodzice oddani są swoim pociechom całym sercem, ale w tym oddaniu są bezradni wychowawczo, spełniając niemal wszystkie zachcianki dzieci. W imię “miłości” chcą, aby te dobrze się czuły, by im było w życiu łatwiej, by się nie przepracowywały itd.

Osoby o których piszę, nie tyle cechuje wiara w nadzwyczajne efekty wychowawczego bezstresu, co raczej ufność, że więź emocjonalna (nazywana przez nich miłością) sama zmieni ich dzieci. W katolickiej wersji tego sposobu wychowania specyficznie interpretuje się augustiańskie: “kochaj i rób co chcesz?”

poniedziałek, 2 sierpnia 2010

Jak w nieskromnych czasach wychowywać do skromności?

Prowokacyjny strój, makijaż czy farbowanie włosów nie są czymś wyjątkowym w polskich szkołach. Nie tak dawno prasa pisała o gimnazjalistce, która zaatakowała nauczycielkę, za to, że ta kazała jej zmyć makijaż. Prymas Kardynał Stefan Wyszyński zauważył już przed kilkudziesięciu laty, mając na uwadze dorosłe kobiety, że na ulicach zamiast matek pojawiły się lalki. Ciekawe, co powiedziałby dzisiaj?

Winą za powszechny upadek obyczajów w tym zakresie obarcza się środki masowego przekazu, wpływ środowiska rówieśniczego, a także coraz częściej nie najlepsze wzorce rodzicielskie. Szokujący sposób ubierania dotyczy zarówno dziewcząt, jak i chłopców. I nie chodzi tu tylko o kokietowanie płci przeciwnej. Młodzieżowy strój, gdy wiąże się z wpływem subkultur, bywa też wyrazem światopoglądowej manifestacji.

poniedziałek, 26 lipca 2010

W poszukiwaniu utraconego ojca

Skoro nie ma już tak naprawdę matki i ojca, bo ojcowie stają się jedynie “duplikatami matek”, wówczas argument o potrzebie wychowywania dzieci przez obojga rodziców różnych płci traci na wyrazistości. W takiej sytuacji przynajmniej teoretycznie “wystarczą” dwaj wrażliwi “tatusie” o matczynych cechach. Taki związek będzie uważany nawet za “lepszy”, gdyż będzie wolny od tradycyjnie męskiego archetypu kulturowego opartego na walce.

W dawnych społeczeństwach ojciec uczył syna sztuki myśliwskiej, przyuczał do rzemiosła lub prac polowych. Obecnie tę rolę przejęła na ogół szkoła, czasami media. Wykonujący najemną pracę poza miejscem zamieszkania nie ma kiedy pokazać synowi w czym naprawdę jest dobry, zademonstrować swoich umiejętności czy wiedzy zawodowej (fakt ten odnotowuje o. Józef Augustyn SJ).

Jednocześnie syn dzięki mediom, a głównie poprzez obcowanie codzienne z internetem, dorasta w przekonaniu, że nie są mu już potrzebne rady ojca. Wpisując bowiem odpowiednie słowa w wyszukiwarkę natychmiast otrzymuje poszukiwaną odpowiedź. Tym samym zastępuje ona ojca, który przestaje mu być potrzebny.

poniedziałek, 5 lipca 2010

Eutrapelia

W związku z rozpoczynającym się czasem wakacji przypominam artkuł na ten temat, który ukazał się  się w 29 numerze kwartalnika „CYWILIZACJA”, pt. : "Eutrapelia - rozrywka czy zabawa?"

Zabawa odgrywa ważną rolę w życiu ludzkim. Jej znaczenie dostrzegła już starożytna paideia. Greccy filozofowie wskazując podstawy wychowania człowieka, wśród wielu różnych cnót wymieniali również dźwięcznie brzmiącą eutrapelię. Co prawda, przy takich sprawnościach moralnych jak męstwo, roztropność czy sprawiedliwość pozostawała ona na drugim planie – niemniej jej istnienie zauważono. Dostrzegli ją nie tylko starożytni mędrcy, ale również średniowieczni teologowie, jak np. św. Tomasz z Akwinu. Eutrapelia dosłownie oznacza żartobliwość, wesołość.

Św. Tomasz określa ją łacińską nazwą iucunditas (dowcipność), ewentualnie bona conversatio (dobra rozmowa towarzyska). Najbliżej jej do kardynalnej cnoty umiarkowania, usprawniającej popęd do przyjemności; jest zatem umiejętnością dobrej zabawy. Arystoteles definiuje omawianą cnotę właśnie jako umiejętność bawienia znajomych, ale i „doznawania radości z dowcipu”. Warto zwrócić uwagę, iż w iucunditas występują niejako dwa momenty: czynny i bierny. Z jednej strony mamy wyuczone działanie, polegające na umiejętności rozweselania towarzystwa, a z drugiej – umiejętne reagowanie na dowcip.

poniedziałek, 17 maja 2010

Młodzież a kłamstwo

Zbuntowana młodzież posiada zadziwiającą łatwość rozmijania się z prawdą. Wielu młodych ludzi kłamie niemal automatycznie, uważając ten sposób postępowania za naturalną broń  w walce z "silniejszym wrogiem", tzn. dorosłymi.  Kłamstwo dotyczy zazwyczaj  zachowania, obowiązków szkolnych czy relacji z rodzicami.

Jednocześnie słyszy się diagnozy, że omawiana wada jest ubocznym skutkiem okresu "buntu młodzieńczego", czyli zmian związanych z dojrzewaniem. W konsekwencji - jak się sugeruje - może wynikać ze specyficznego stanu mózgu w tym okresie czy wiązać się z procesami zachodzącymi w organizmie.

czwartek, 22 kwietnia 2010

Katolik, pieniądze i wychowanie

Czy rodzice katoliccy powinni zaszczepiać dzieciom umiejętność zdobywania pieniędzy? Czy jest to w ogóle umiejętność chrześcijańska? Słowem - jak edukować finansowo, by z jednej strony dziecko mogło w przyszłości zarobić na swoje utrzymanie, a z drugiej - nie przekroczyło niewidzialnej granicy, po której jest już tylko zwykła próżność i chciwości? 

Dużą popularnością cieszy się ostatnio w internecie książka Roberta Kiyosaki (przy wspołautorstwie Lechter Sharon), pt. Bogaty ojciec, biedny ojciec. Książka podszyta jest trochę nutą niezdrowej sensacyjności, niemniej niejeden recenzent uznaje ją za przełomową w swoim życiu (co ciekawe, słowa uznania można wyczytać także na portalach katolickich.)

Kiyosaki stawia tezę, że szkoła nie prowadzi dzieci do bogactwa i niezależności finansowej. Powtarzane jak refren powiedzenie rodziców: "ucz się, a do czegoś dojdziesz" - nie sprawdza się w dzisiejszych czasach. Autor uważa, że ludzie uczą się, a w wielu przypadkach i tak pozostają biednymi lub żyją w niedostaku. 

wtorek, 13 kwietnia 2010

Męstwo

W tych dniach szczególnego znaczenia nabiera cnota męstwa. W niniejszym wpisie przypominam fragment mojej książki "Wychować człowieka szlachetnego", (niestety nakład wyczerpany) dotyczący tej ważnej sprawności moralnej.

Męczeństwo jest głównym aktem męstwa, najdoskonalszym czy­nem ludzkim, „znakiem największej miłości” [1]. Zgoda na śmierć wy­nika z miłości do Pana Boga i może wyrażać się w męczeństwie za wiarę, bliźnich lub Ojczyznę. Zadaniem męstwa jest przezwyciężenie bojaźni rodzącej się ze smutku przed utratą życia [2]. Drugim uczu­ciem, które może stanąć na drodze do realizacji męstwa, jest nad­mierna śmiałość, popychająca do czynów stwarzających pozory mę­stwa, a w rzeczywistości będących tylko nierozsądną brawurą [3].

czwartek, 11 marca 2010

O usprawnianiu gestów zewnętrznych

Czy nasze gesty, mimika, nawet sposób chodzenia podlega specjalnemu usprawnieniu? Innymi słowy – czy te wydawałoby się neutralne moralnie zachowania powinny zostać ujęte w karby konkretnych sprawności? Św. Tomasz z Akwinu zastanawia się nad tą kwestią w jednym z artykułów (II-II 168/1) swej Sumy Teologicznej, opisując cnoty związane z tą sferą naszego funkcjonowania.

Do tego rodzaju zachowań nawiązywał też św. Ambroży pisząc: „Nie lubię dźwięku głosu i ruchów ciała, zarówno zbyt miękkiego i bez wyrazu, jak i szorstkich i prostackich”. Słowem - istnieje pewien ideał moralny polegający na umiejętnym podporządkowaniu naszych zachowań rozumowi. O nim powinniśmy pamiętać wychowując nasze dzieci.

sobota, 13 lutego 2010

Znaczenie cnót w wychowaniu

Kwestia wychowania cnót została współcześnie praktycznie zapomniana. W potocznym rozumieniu „cnota” ma   pogardliwy wydźwięk.  A przecież w myśli klasycznej oznaczała  "doskonałość”, czyli sprawność moralną  niezbędną do usprawnienia i tym samym przygotowania człowieka do życia. Była czymś w rodzaju duchowego szczytu, który każdy powinien zdobyć.

Człowiek rodzi się bezradny, słaby i z natury potrzebuje udoskonalenia poszczególnych władz. W tym stanowisku przejawia się pewien realizm w podejściu do spraw wychowania. W przeciwieństwie do niego naturaliści z Janem Jakubem Rousseau na czele, twierdzą, że człowiek jest z natury dobry i nie potrzebuje edukacji, lecz tylko wspomagania (gdy sam o nie poprosi).

poniedziałek, 18 stycznia 2010

Rola ojca w wychowaniu dziecka

Słowa otuchy wypowiedziane przez ojca mają wyjątkową moc sprawczą: przemieniają wewnętrznie dzieci i dają im nadzieję. O ile matka głównie obdarza miłością, ojciec właśnie jest takim dawcą nadziei. Bez niego trudniej się dorasta i na pewno coś traci bezpowrotnie.
Każdy mężczyzna powinien w wieku dorastania zostać wyposażony w oręż tradycyjnych cnót takich jak: roztropność, męstwo, umiarkowanie czy sprawiedliwość. Niemniej ojcostwo, to także pewnego rodzaju specjalizacja, czyli istnieje konieczność baczniejszego zwrócenia uwagi na sprawności moralne, które mogą szczególnie przydać się w pełnieniu tej roli. Dlatego w wychowaniu przyszłych ojców nie można pomijać cnót typowo ojcowskich.

poniedziałek, 11 stycznia 2010

Autorytet nauczyciela

Nauczyciel w swojej pracy szkolnej tradycyjnie wspierał się na dwóch filarach. Jednym z nich była wiedza, mądrość i nienaganna postawa moralna, drugim – środki przymusu, które miał do dyspozycji. Klasyczna pedagogika nie łudziła się, iż w okresie dorastania rodzice czy nauczyciel są w stanie zapanować nad dzieckiem tylko mocą samego autorytetu.

Tam gdzie wola jest słaba, gdzie nie ma uformowanych cnót, jest to bardzo trudne. Dziecko, będąc nawet wewnętrznie przekonane o racji opiekunów, z uwagi na słabość woli, nie zawsze pójdzie za ich głosem. Stąd realizm wychowawczy nakazywał roztropnie motywować dziecko przy pomocy kar.

poniedziałek, 28 grudnia 2009

Nowy kanon cnót (nie)moralnych

Myśl klasyczna w zasadzie oparła wychowanie na czterech cnotach kardynalnych: roztropności, sprawiedliwości, męstwie i umiarkowaniu. Cnotom tym przyporządkowano cnoty pokrewne: sprawiedliwości - wdzięczność, męstwu - cierpliwość itp. Współczesna pedagogika, odrzuca klasyczny kanon cnót, bądź nadaje im nowe znaczenie.

Umiarkowanie w początkach XXI wieku z trudem koegzystuje ze współczesnym „luzem”, „spontanicznością” i z wielkimi oporami przebija się do świadomości młodzieży. Jeśli nawet w dominującej "narracji pedagogicznej" niekiedy spotyka się elementy dawnej cnoty wstrzemięźliwości, to i tak zazwyczaj mamy do czynienia z jej ograniczeniami.

środa, 23 grudnia 2009

Roztropność po amerykańsku

Roztropność nazywana jest "woźnicą cnót". Pomaga w dokonywaniu dobrych wyborów
w różnych sytuacjach życiowych. Błędne decyzje,
a szczególnie ich konsekwencje, człowiek przeżywa boleśnie i zmuszony jest je odpokutować.  .

O roztropności pisze profesor Augustine Institute w Denver, Edward P. SRI w artykule "Sztuka Życia: Trzy kroki roztropności" (za: Catholic Education ). Artykuł napisany jest po amerykańsku, czyli bardzo praktycznie. Autor nie zajmuje się wszystkimi etapami roztropności (można się domyślać, że jest to pierwsza część tekstu poświęconego tej problematyce), lecz jej pierwszym etapem - namysłem, a przede wszystkim  niansom związanym z poszukiwaniem informacji przed ostatecznym podjęciem decyzji.

czwartek, 24 września 2009

WIELKODUSZNOŚĆ

Wielkoduszność daje siłę do wykonania wielkich dzieł, bynajmniej nie dla czczych zaszczytów, ale kierując się dobrze pojętą służbą Bogu i bliźniemu. Każdy jest zobowiązany dbać o własną cześć i sławę; gdy nie czyni się dla niej niczego niewłaściwego, gdy się jej nie przecenia, to nie ma w tym nic złego. Wręcz przeciwnie, pogardzanie własną czcią jest moralnie niedopuszczalne. Na przykład, gdy ktoś jest publicznie zniesławiony (niesłusznie) i nie robi nic, aby oczyścić się z pomówień, wówczas naraża na zgorszenie innych.

W dążeniu do sławy i czci, wielkoduszność potrzebuje współdziałania z roztropnością, aby „odróżnić rzeczywistą wielkość, od wielkości pozornej, prawdziwy honor od honoru fałszywego oraz wybrać z niezawodnym umiarem najlepsze środki do jego osiągnięcia” (É. Gilson, Tomizm, Warszawa 1998 r., przekł. J. Rybałta. s. 333) Prowadzi ją ufność we własne siły, którą czerpie z odpowiedniej oceny środków jakimi dysponuje. Głęboka wiara w celowość działań jest jej główną zaletą.

środa, 23 września 2009

Fałszywa pokora

Małoduszność (czyli fałszywa pokora) „jest nieposłuszeństwem dla prawa natury – zauważa św. Tomasz. – W każdej bowiem rzeczy tkwi naturalna skłonność do dokonywania działań współmiernych z jej możnością...”(Sum. teol. q.133, a.1, tłum. ks. S. Bełch, s.113). Jej błąd sprowadza się do tego, że nie czyni tego, co zgodnie z rozumem i naturą powinna czynić.

Wspomniana cnota powstrzymuje od realizacji wielkich zadań z kilku przyczyn. Pierwszą jest zakorzeniona wada lenistwa (acedia); obejmuje ona nie tylko niechęć przed podejmowaniem jakiegokolwiek wysiłku fizycznego, ale także lenistwo psychiczne, niejako paraliżując ducha i zniechęcając do pracy. Lenistwo powstrzymuje przed działaniem, pomimo posiadanych przez danego człowieka zdolności i umiejętności. Trudno mu wyobrazić sobie siebie zmagającego się z materią spraw za cenę spokoju, który ceni ponad wszystko.

Drugą przyczyną jest strach przed ewentualną porażką. Małoduszny boi się zaryzykować, podjąć wykonania określonej misji czy zadania, z obawy przed ewentualnym ośmieszeniem, w razie niepowodzenia. Bezczynność prowadzi do komfortowej psychicznie sytuacji. Nie podejmując ryzyka kompromitacji, może dalej udawać skromnego, „gardzącego czczą sławą”. Lęk przed nową sytuacją oraz pycha nawzajem się tu przeplatają. Przykładem takiego postępowania jest człowiek z przypowieści ewangelicznej, który nie wykorzystał otrzymanych talentów z lęku przed ich ewentualną utratą.

Trzecią przyczyną małoduszności jest nadmierna uniżoność, będąca wynikiem braku rozeznania własnych zdolności. Małoduszny nie zna dobrze sam siebie i dlatego nie dąży do tego, co jest mu przeznaczone. Rezygnuje z wielkich wyzwań ze względu na brak wiary we własne umiejętności i z obawy przed popadnięciem w... pychę. Każdy zaszczyt, każde wyróżnienie, każde znaczące stanowisko - uznaje za przejaw tej wady. W tym przypadku zawodzi formacja intelektualna, choć intencja działania na ogół pozostaje czysta.

Małoduszny nie wyrządza bliźnim bezpośrednio szkody. Jednak w niektórych przypadkach, po uwzględnieniu pewnych okoliczności, może taką szkodę wyrządzić, poprzez zaniechanie koniecznych działań. Mówiąc językiem współczesnej psychoanalizy omawiana wada jest przejawem swoistego „kompleksu niższości”.

Dlatego też właściwa praca wychowawcza w zakresie leczenia z fałszywej pokory będzie polegała na pracy w kierunku wyeliminowania wymienionych przed chwilą wad (w szczególności: lenistwa i tchórzostwa)oraz formowaniu cnoty wielkoduszności.